sobota, 16 października 2010

Niemoc


Wiatr delikatnie muska moje włosy.
Lekka jak piórko dzięki skrzydłom unoszę się...

Napawam się twoim słodkim oddechem, pochłaniam cię całego.

Odurzam się, działasz na mnie jak narkotyk... narkotyk szczęścia.

Uzależniłam się , nie potrafię już żyć bez ciebie!













środa, 4 sierpnia 2010

******






To jest jak śmierć,
Kawałek po kawałku odpada skóra,
Szron w płucach,
W kółko przewijają się te same pytania,
Strata rozrasta się jak guz,
Zostały tylko pierwiastki niełączące się z chemią,
Idealne tło,
Pora odejść.

sobota, 6 lutego 2010

***


Gorąca dzika milosc wygasla,

WSTRZĄS

Wypiłeś do dna, wyssałeś od środka


RESZTKI NADZIEI UMARŁY


Utkwiłeś w nieświadomości


PRZESZŁY DRESZCZE PRZEZ ZIMNE CIAŁO


Niewinne pocałunki zrodziły bękarckie uczucia


SZCZĘKOŚCISK DŁAWIŁ KRZYK


Zabiłeś mnie
a Kilka kropel zabrało w błogostan

niedziela, 17 stycznia 2010

Niemoc





Wyłączając racjonalne myślenie spoglądam z boku.Próbuję dostrzec w bliźnich to czego inni nie widzą,wśród stert złych stron odnajduje te dobrą.W uśpionych szarościach szukam pięknych kolorów życia.Często jednak ten dziecięcy optymizm opuszcza mnie, poddaje się.Z pewnej wysokości świat wygląda całkiem inaczej, tu sny bardzo różnią się od rzeczywistości, słowa od czynów... Więc godzę się, jak liść na wietrze nie stawiam oporu lecąc aleją pustych drzew. Nie mając na nic wpływu, karmie się nadzieja i spokojnie czekam co przyniesie kolejny dzień.

sobota, 16 stycznia 2010

Pora życia...





Świat w koło i duszę moją przenikliwy chłód opanował.
Nie pozostaje nic innego jak czekać...
Czekać na kogoś, kto wiosnę w sercu przyniesie.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Ironia życia


Szmery starego roku ucichły, zgiełk opadł.
Stare problemy rozmnożyły się, dały na świat potomstwo.
Część postanowień noworocznych ulotniła się wraz z bąbelkami szampana,
resztę na jakiś czas przykrył biały niewinny puch.
Stęchłe powietrze śmierdzi jeszcze bardziej niż zawsze, głupota,
straconym życiem.

Puste oczy jak tarcza nie pozwalają uciec uczucią, szczelnie kryją tajemnice...

niedziela, 13 grudnia 2009

Wieczny sen...



Nerwowo spoglądam w bok

Jestem skarbie mój, bez pożegnania bym nie odszedł…

Pięknie jest móc słyszeć głos twój

Z powieki strząsam ostatnią kroplę snu

Dziękując bogu za dany nam kolejny dzień

Być może już ostatni

Próbuje zapamiętać każdy twój gest

Każde słowo skrzętnie notuje w pamięci

Później śniadanie, może nasze ostatnie

Bezradność zagląda mi przez okno

Bezsilność przytłacza mnie

Tak bardzo chciałabym Ci pomóc

Choć przez chwilkę ulżyć w cierpieniu

Niestety nie mogę, nie potrafię, wybacz proszę

Az w końcu nastaje wieczór

Każda noc przynosi strach , niepewność

Czy o poranku przywitasz mnie znów?