Nerwowo spoglądam w bok
Jestem skarbie mój, bez pożegnania bym nie odszedł…
Pięknie jest móc słyszeć głos twój
Z powieki strząsam ostatnią kroplę snu
Dziękując bogu za dany nam kolejny dzień
Być może już ostatni
Próbuje zapamiętać każdy twój gest
Każde słowo skrzętnie notuje w pamięci
Później śniadanie, może nasze ostatnie
Bezradność zagląda mi przez okno
Bezsilność przytłacza mnie
Tak bardzo chciałabym Ci pomóc
Choć przez chwilkę ulżyć w cierpieniu
Niestety nie mogę, nie potrafię, wybacz proszę
Az w końcu nastaje wieczór
Każda noc przynosi strach , niepewność
Czy o poranku przywitasz mnie znów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz