niedziela, 8 listopada 2009
Rozpacz rozgrzanego ciała
Lecące łzy po policzku
Zapach drzewa sandałowego woń kadzideł
Ciepło świec
Zamarzyłam żeby cię przywołać
Czas wyjść z ciała
Zamienić się w delikatną baletnicę
muzyka przenosi mnie do ciebie
Chce uśnieżyć Twój ból jednym muśnięciem
Ty - który niewinnie śpisz śniąc o mnie
Odwracasz się plecami
Znowu widząc kontur twych pleców
Rytualnie się w nie wpatruje aby je zapamiętać..
Kiedy ciebie nie będzie już blisko
Staniesz się na zawsze magnesem obrazów
Najmniej wyraźne obrazy, najpróżniejsze gesty zamienią się w tęsknotę
Wypalają się świeczki, kadzidła...
Czas wracać do szarości
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz